Która nie patrzy z zazdrością na odpicowane szpony koleżanek, podczas kiedy jej własne krzyczą o pomstę do nieba? Przez wiele lat jedynym stosowanym przez mnie narzędziem do pięlegnacji paznokci był obcinacz, od czasu do czasu wyręczany przez siekacze. Dodatkowo nieodpowiednio zbilansowana dieta i niedobór witamin spowodowały, że płytka łamała się zanim w ogóle zdążyła urosnąć. Jeśli dodać do tego odreagowywanie szkolnego stresu na przypaznokciowych skórkach, otrzymujemy efekt godny tytułu znanej piosenki kultowego Lady Punk "Mniej niż zero".
W pewnym momencie stwierdziłam, że mam tego dość. Zaczęłam zwracać uwagę na to, w jaki sposób obchodzę się ze swoimi dłońmi, zmieniłam też swoje podejście do pięlęgnacji. Wyrzuciłam obcinacz, zaopatrzyłam się w zestaw pilników. Zainwestowałam też w odżywki i oliwki na wzmocnienie paznokci, zaczęłam szukać naturalnych sposobów na przywrócenie dłoniom zdrowego wyglądu (tutaj nieocenionym źródłem wiedzy okazała się moja mama). Nie będę nikogo oszukiwać - wzdrożenie wszystkich zabiegów do codziennej rutyny zajęło mi sporo czasu, tak samo jak wyprowadzenie moich paznokci z totalnych manowców na prostą drogę. Muszę jednak przyznać, że zdecydowanie było warto!
Także jeśli myślisz, że Twoje paznokcie już zawsze będą krótkie i porozdwajane, to, Moja Droga, mylisz się. Jestem tutaj po to, aby udostępnić Ci metody, dzięki którym nie jedna koleżanka (albo i nieznajoma) pozazdrości Twoich pięknych, zadbanych paznokci.
Wrzucam też zdjęcie mojego ostatniego, bardzo różowego manicure. Think Pink!
Wrzucam też zdjęcie mojego ostatniego, bardzo różowego manicure. Think Pink!
0 komentarze